Och jak ja lubię, jak klienci do mnie wracają :)
I tym razem tak też się stało. W zeszłym roku w drodze kupna nabyto ode mnie naszyjnik
Naszyjnik jest prosty, jego głównym elementem jest kawałek ni to szkiełka, ni kamyczka, znaleziony w morzu wydawał mi się ciekawy. Przy odrobinie wyobraźni (której chyba nieco mam) można nawet taki z pozoru nieciekawy "kamyczek" wpleść w historię.
Dziś - jego kontynuacją jest bransoletka. Jako, że kamyczek był niepowtarzalny, nawiązaniem do niego jest płatek kwiatka w tym samym odcieniu bieli :)
Co nowego mogę próbować?
Glina! Dla mnie zupełnie nowe doświadczenie.
Doświadczenie, które sprawia mi bardzo wiele radości!
Ach, no i nie mogę zapomnieć o moim nauczycielu, który potrafi stworzyć niesamowitą atmosferę przy pracy! Michałku - dziękuję.
Moje pierwsze twory...
Zdecydowanie nudzić się nie umiem (i nie mam zamiaru), tak więc co chwila wymyślam sobie nowe wyzwania (lub szczęśliwie inni je przede mną stawiają).
Kiedyś na przykład, wymyśliłam sobie, że nauczę się wyplatać w wiklinie. Poszłam bezczelnie do człowieka, który owym zajęciem się parał. Stanęłam przed nim i powiedziałam: niech mnie Pan uczy.
Co zrobił? Dał mi namoczoną wiklinę abym ją skręciła, cały snopek. To jak wyglądały moje ręce nie jestem w stanie opisać. Całe w bąblach. Jednak wróciłam po kilku dniach. I Pan Marek zaczął mnie uczyć (widocznie próbę zdałam ;-) ).
Niesamowity człowiek, który miał swoje spojrzenie na otaczający go świat, na sztukę (przez co był niestety przez ten otaczający świat mało rozumiany). My - rozumieliśmy się bez słów. Uzupełnialiśmy się.
Zaczęliśmy razem tworzyć rzeczy bardzo nietypowe, całe instalacje, żywe płoty, małe dzieła sztuki (nieskromnie powiem).
Szkoda, że nie uwieczniałam tego na zdjęciach, jednak podzielę się z Wami kilkoma :)