wyzwanie podjęte!
walka rozpoczęta!
tak, już od jakiegoś czasu próbuję pokonać potwora! ;-) A jest nim... malutki koralik, a raczej ich całe grono.
KORALIKOWANIE! To jest hasło, które od dawna spędza mi sen z powiek ;-)
Z samymi koralikami mam od dawna do czynienia, nie straszne mi małe półmilimetrowe potworki, tudzież innej wielkości i maści koralki (które uwielbia zresztą mój kot), lecz łączenie tychże w sznureczki, kształty, kwiatki, i inne... po prostu mi nie wychodzi. Nie wiem jak trzymać nitkę, koraliki mi się plączą, wszystko mi się zwija, nie widzę początku, ani końca pracy, suma summarum: wychodzi potworek, który pruję po raz kolejny. Odkładam na jakiś czas, po czym znowu powracam do potwora i z nową siłą i zawziętością, uzbrojona w wydawałoby się anielską cierpliwość (tym razem się uda!). I znowu nic. I tak już kilka razy.
Lecz dnia pewnego znalazłam kolejny tutorial, dzięki któremu, nie wiem dlaczego, zrobiłam pierwszy prosty kawałek. No i załapałam chyba. Coś się przełamało.
Kolejnym krokiem było: narysowanie swojego wzoru (nie mając bladego pojęcia jak się rysuje wzór, ile powinien mieć kratek, jak go później odczytywać itd.)...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz